niedziela, 23 stycznia 2011

Niech żyje Polska?

Niech żyje Polska Hura! - Hip hip hura! 

 
W zasadzie nie wiem od czego zacząć opisując tą książkę. Przeczytanie całej pozycji zajęło mi całą dobę. Prawdę powiedziawszy spodziewałem się bardzo patriotycznych tekstów pokazujących Polskę w świetle chwały i z zupełnie innym społeczeństwem pełnym miłości i dobroci ;). Jakby nie patrzeć pewnie tak  wyglądała by moja książka pod takim tytułem...
Tymczasem Fabryka Słów zaserwowała nam zaskakujące, smutne, czasem wręcz przygnębiające historię często powiązane bardzo luźno z państwem polskim. Momentami autorzy opisują czasem zbyt dokładnie naszą szarą polską rzeczywistość. Być może spodziewałem się tu kolorowych bajkowych opisów kraju mlekiem i miodem płynącym, lecz twórcy opowiadań postanowili raczej dobić mnie swoją twórczością i szybko sprowadzić na ziemię pokazując bezprawie, depresyjne wręcz otoczenie i wszech otaczające człowieka chamstwo i prostactwo.
Zaczynając od początku... wstęp którego autorem jest Jarosław Grzędowicz jak już wspomniałem w poprzednim wpisie przedstawia początki twórczości fantasy w latach 80-90 głównie w epoce PRL-u. Najbardziej zaskoczył mnie ten cytat: 
"W moim przypadku jądrem krystalizacji czegoś, co potem zostało nazwane Klubem Tfurcuf, było spotkanie, we własnym otoczeniu dwóch podobnych osobników, z którymi pobierałem nauki w szkole podstawowej Jacka Piekary i Rafała Ziemkiewicza."

Aż nagle pojawia się uśmiech na twarzy ;). Z całej antologii postanowiłem wybrać jedynie kilka opowiadań. Uważam, że opis reszty jest naprawdę zbędny gdyż te wyróżnione historie szczególnie zapadły mi w pamięci. Osobiście muszę przyznać, że próbowałem nawet opisywać je wszystkie, ale wierze, że nikomu nie chciałoby się przebrnąć przez moją ścianę tekstu ;).

  • Farewell Blues - Jarosław Grzędowicz
    Z tym samym opowiadaniem tego autora zetknąłem się przy czytaniu bodajże "Wypychacza zwierząt" lub antologii "Epidemie i zarazy" w sumie prawdę powiedziawszy sam tego już nie pamiętam. Historia dosyć nietypowa. Kosmici postanawiają ostrzec ziemian przed wybuchem słońca i obiecują zabrać wszystkich chętnych z naszej planety. Bohaterem tej historii jest Piotr, który postanowił niezwykle patriotycznie skorzystać z okazji i ewakuować się z tego zaszczutego państwa bez perspektyw. Przed ostatecznym wylotem główny bohater ma ogromne wątpliwości co do samej podróży i tego co zastanie na "drugiej ziemi". Sama opowieść kończy się zaskakująco, czyli na poziomie Jarosława Grzędowicza ;).
  • Zabity - Feliks W. Kres
    Prawdę powiedziawszy Kres jest autorem odkrytym przeze mnie niedawno, dzięki pani bibliotekarce ;). Ciekawostka: jako rodowity łodzianin  autor przedstawia krótki fragment dotyczący ulicy Piotrkowskiej;), było to akurat dla mnie miłe zaskoczenie. Sam twórca w skrócie stara się odpowiedzieć na pytanie... gdzie po śmierci trafia ateista? Historia faceta, który spacerując wraz z żoną po ulicach Łodzi trafia na trójkę bandytów. Pech chciał, że facet oberwał kijem bejsbolowym i tego samego wieczora zmarł. Dalsze jego losy po śmierci przedstawione są właśnie w tym opowiadaniu... 
  • Brulion - Jacek Drewnowski
    Niesamowicie przygnębiająca historia dotycząca stanu wojennego w Polsce. Rozpoczyna się prosto: Porucznik Zajcew z KGB dostaje na biurko kolejny typowy materiał. Pewien Polak zostaje skazany na 20 lat więzienia za obrażenie Armii Radzieckiej. Jako materiał dowodowy w ręce Zajcewa wpada tytułowy Brulion, czyli pamiętnik 13 letniej dziewczynki i jej historia podczas stanu wojennego. Sama historia idealnie przedstawia tamten okres , mimo, że sama główna bohaterka brulionu mając jedynie trzynaście lat, niewiele tak naprawdę rozumie z tej całej zawieruchy. Zakończenie  tego opowiadania jest naprawdę niesamowite.
  • Wilczyca - Jacek Komuda
    Z Jackiem Komudą styczność miałem podczas książki o  Dymitrze Samozwańcu . W swojej książkowej karierze przeczytałem dwie książki pisane językiem staropolskim. Pierwsza to wcześniej wspomniany "Samozwaniec" Komudy , druga natomiast "Charakternik" Jacka Piekary. Fabuła w obu książkach bardzo mi się podobała,  Jednakże po przeczytaniu Samozwańca po twórczość pana Komudy już więcej nie sięgam. Ja całkowicie rozumiem, że znajdzie się rzesza fanów tego typu stylu pisania, jednakże język który został w nich użyty odrzuca mnie po dziś dzień ;). 
    Wracając jednak do historii - w skrócie jest to opowieść o szlachcicu i banicie Białoskórskim nad, którego to głową wisi dosyć wysoka nagroda. Dostojny p. Białoskórski pojmany zostaje przez chłopów i podczas swoich odwiedzin w małej wiosce. Problem polega na tym, że nikt praktycznie nie ma odwagi przetransportować pod topór banity do samego Przemyśla. Każdy obawia się jego wspólników, którzy mogliby ruszyć w pościg za ich ulubionym rozbójnikiem.
    Nietypowy drobny szlachcic (który później przechodzi dwie metamorfozy ;) oraz paru chłopów postanawia ostatecznie wziąć udział w tej wielkiej wyprawie. Po drodze czytelnik może napotkać również bohatera znanego z "Samozwańca" Jacka Dydyńskiego. Cała akcja przeplatana jest z niesamowitymi opisami staropolskiej wsi, tamtejszych obyczajów, ubiorów no i oczywiście nietypowym językiem jak na Komudę przystało :).
    Podsumowując: całą antologię oceniam na ocenę 2+/5. Niestety nie wszystkie opowieści były na tyle oszałamiające, że mógłbym uznać tą pozycję za niezwykle interesującą. Z 10  jedynie 4 wykazały wysoki poziom. Jak można się było spodziewać poziom trzymają Grzędowicz, Kres, Komuda, a także Jacek Drewnowski swoim opowiadaniem Brulion. Tutaj Drewnowski jest dla mnie swoistym zaskoczeniem bo prawdę powiedziawszy pierwszy raz zetknąłem się z tym autorem, mam nadzieje, że nie ostatni:). Warto dodać, że czytając tą antologię reszta opowiadań mimo wszystko posiadała pewne unikatowe pomysły, w tym między innymi: komputerowy interfejs oparty na sztucznej inteligencji marszałka Józefa Piłsudskiego. Ostatecznie więc cała tą antologię uznaje za ewentualny zapychacz czasu ;). Postanowiłem też, że jeśli natrafię naprawdę na niesamowity zbiór opowiadań zmuszę się do wyboru trzech według mnie najciekawszych / najbardziej intrygujących / zaskakujących historii.
    Po tej książce od razu przypomniała mi się "Przenajświętsza Rzeczpospolita" Jacka Piekary, która była tak samo zaskakująca i dołująca jak nasze polskie ustawy budżetowe.

    Następną książką w kolejce jest "Kiedy Bóg zasypia" Rafała Dębskiego. Po ostatecznym rozprawieniu się z tą pozycją pozostaje mi upolować coś nowego...
    Może w końcu trafię na Pana Lodowego Ogrodu ;)

    1 komentarz:

    1. Fabryka Słów stała się ostatnio bardzo popularna (właściwie jej książki - lub może ja nie zwracałem na nią uwagi... no nie ważne), więc chciałem upolować jakąś jej antologię. Ta wydaje mi się w sam raz. (:
      Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

      OdpowiedzUsuń